W dzisiejszych czasach kluby przyzwyczajone są do pójścia na łatwiznę i nastawione na kupno "gotowego" zawodnika. Lepiej wydać miliony na piłkarza, który z miejsca może wskoczyć do składu. Nie sprawdzi się? Sprzedamy, wymienimy i tak w kółko. Ewentualnie sami zapłacimy za to, by się z nami rozstał (z pozdrowieniami dla Joao Mario i Alexisa Sancheza). Potem niestety kondycja finansowa klubu wygląda jak wygląda...
Od razu zaznaczę, że jestem ogromnym fanem kunsztu zarządzania klubem, jaki prezentują Marotta z Ausilio. Odkąd ta dwójka odpowiada za politykę transferową klubu, w końcu mogę spać spokojnie. Nawet nie mając odpowiednich środków, dyrektorzy potrafią zaskoczyć ciekawym transferem. Niemniej jednak ciągle brakuje młodych zawodników w naszym zespole, a przede wszystkim brakuje piłkarzy z wrodzonym DNA Interu. Z tych młodych od razu wysuwa się na myśl Bisseck, ale nad jego osobą pochylę się w osobnym felietonie. Dziś jednak nie o nim, a o facecie, który stał się moim ulubionym piłkarzem w barwach Interu. O facecie, który od urodzenia nosi w sercu barwy Nerazzurrich.
Może już nie najmłodszy, ale swój. Urodzony w Mediolanie, wychowany od najmłodszych lat w czarno niebieskiej mentalności. Człowiek, który szczebel po szczebelku awansował od szeregowego do generała naszej drużyny. Kto grał w Football Managera, ten doskonale pamięta, że Federico Dimarco był zawodnikiem, którego każdy chciał mieć w swojej drużynie. Już od juniorskiego wieku uznawany był za zawodnika, który może zaliczyć duży progres. Pomimo początkowych trudności zaistnienia w seniorskiej piłce, w końcu dostał szansę w klubie Serie A. Początkowo w Parmie (ten jego gol z Interem...), a następnie wypłynął na szerokie wody w Hellasie Verona. To tam pokazał się jako zawodnik, który gwarantuje niezłe liczby i daje "to coś". Gracz uniwersalny, próbowany przez Ivana Juricia na kilku pozycjach obsadzonych w rejonie lewej części boiska. Po powrocie do Mediolanu dostał prawdziwą szansę od Inzaghiego, którą wykorzystał w stu procentach. Wicemistrz świata Perisic, najlepszy wahadłowy Serie A (oczywiście z czasów Atalanty) Gosens, świeżo upieczony reprezentant Canarinhos Carlos Augusto, to nazwiska z którymi przyszło konkurować wychowankowi Interu na lewym wahadle. Pomimo niezłej konkurencji Dimarco wydawał się być niewzruszony i praktycznie w każdym meczu udowadniał swoją przydatność. Dzięki swojej postawie zapracował na upragnione powołanie do Squadra Azzurra. Zwinność, szybkość, pracowitość, niezły drybling, kapitalnie ułożona lewa stopa wydawały się być tym, czego brakowało ekipie Simone Inzaghiego. Jego dośrodkowania stały się już swoistym znakiem rozpoznawczym. Nie mówię tu o ilości tych dośrodkowań, a o ich jakości. Piłki zagrywane bardzo często prosto na nos i to w pełnym biegu wahadłowego. Mieliśmy już tutaj jednego, który ilość stawiał wyżej niż jakość i jego piłki częściej lądowały na trybunach, niż uznawane były za asysty. Candrewno miewał różne mecze, natomiast nie dawał takiej gwarancji, jaką mają piłki posyłane przez Dimarco.
Ciągle słyszę, że Dimarco mógłby był lepszy w obronie, lepiej asekurować kolegów etc.. Oczywiście, fajnie byłoby mieć zawodnika idealnego, ale pamiętajmy, że Federico ma zupełnie inne zadania, z których wg mojej opinii wywiązuje się wzorowo. Napastnika rozliczamy ze strzelonych bramek i nie patrzymy na to czy wraca się do obrony, więc z czego mamy rozliczać wahadłowego, skoro Inter prezentuje styl gry oparty na dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska? Darmian zdecydowanie lepszy jest w obronie, ale zastępując Dumfriesa na wahadle co nam daje w ataku? Oprócz optycznego zwiększenia ilości zawodników na połowie rywala, nie jest w stanie nic zaoferować w ofensywie. Dimarco potrafi z niczego wrzucić piłkę w pole karne z odpowiednią siłą, rotacją, a co najważniejsze posłaną z dokładnością do centymetra. Mając za plecami Bastoniego większość swojej uwagi może skupić na poczynaniach ofensywnych.
Czy nie lepiej mieć w składzie gości jak Dimarco, niż na siłę ściągać piłkarzy pokroju Di Gennaro czy wcześniej Alex Cordaz, by sztucznie zwiększyć ilość wychowanków w kadrze? Oczywiście nie każdy ma talent i predyspozycje pozwalające na zaistnienie w poważnej piłce, ale bez otrzymania prawdziwej szansy kto ma okazję do pokazania swoich umiejętności? Przykład Dimarco pokazuje, że czasami wystarczy tylko/aż dać szansę zawodnikowi, a niedużym kosztem można mieć topowego gracza. Oczywiście kluby pokroju Interu narażone są na ciągłą presję wyników czy trofeów i dlatego nie jest łatwo postawić na młodzika z własnej akademii. Jednakże nikt przecież nie każe stworzyć całej jedenastki ze średnią wieku 20 lat. W końcu Federico zaistniał w Interze dopiero w wieku 24 lat! Daj szansę, ograj, ewentualnie wypożycz - niby takie proste, a ciągle słyszymy o braku graczy z drużyn młodzieżowych mogących stanowić o sile pierwszego zespołu.
Komentarze (17)
Żeby nie było Fede to świetny piłkarz, ale swoje braki ma oraz wachania formy. Niemniej jednak doceniam
Natomiast jako kibic nie mogę pozwolić na obrażanie zawodnika, który dawał z siebie dużo. Trochę szacunku Kolego.
ano np. obserwując go podczas treningów i meczów .
Przecież Dimarco to nie jest jakiś pierwszy lepszy talent tylko gość który od lat był przez skautów wskazywany jako potencjalny , grający w każdej reprezentacji młodzieżowej w której chyba nawet był kapitanem.
https://footballtalentscout.net/2015/12/19/federico-dimarco/
Bardzo fajnie, że wystrzelił, ale to nie znaczy, że każdy wyróżniający się młodzik powinien teraz dostawać szansę w Interze. Na szansę w Interze trzeba sobie zapracować.
W młodzieżówkach Dimarco niby grał, ale w tym samym czasie na niwie klubowej wiodło mu się fatalnie, wliczając w to grzanie ławy w szwajcarskim średniaku.
Dimarco odpalił dopiero po roku pracy z Juricem, któremu powinniśmy być dozgonnie wdzięczni za oszlifowanie nam tego gracza. Jestem praktycznie pewny, że gdyby nie przedłużenie wypożyczenia na drugi sezon do Hellasu, tylko kolejne zesłanie gdzie indziej, to dziś u nas na lewej flance biegałby kto inny.
W młodzieżówkach Dimarco niby grał, ale w tym samym czasie na niwie klubowej wiodło mu się fatalnie, wliczając w to grzanie ławy w szwajcarskim średniaku.
Dimarco odpalił dopiero po roku pracy z Juricem, któremu powinniśmy być dozgonnie wdzięczni za oszlifowanie nam tego gracza. Jestem praktycznie pewny, że gdyby nie przedłużenie wypożyczenia na drugi sezon do Hellasu, tylko kolejne zesłanie gdzie indziej, to dziś u nas na lewej flance biegałby kto inny.
amen
jestem przekonany, że chłopacy w Primaverze grają tych meczów mnóstwo.
Trzeba przejść długą drogę z Primavery po różne wypożyczenia żeby się załapać do Interu na poważnie.
Oczywiście czym więcej wychowanków tym lepiej. Nie każdy będzie gwiazdą ale może chociaż przyzwoitym rezerwowym. Tym bardziej patrząc teraz jak Di Gregorio czy Fabbian rosną. W czym oni są gorsi od Audero czy Sensiego?
Z drugiej strony Inter aktualnie, to klub walczący co roku o Scudetto i pewnie jakieś 1/4 LM. Tu nie ma czasu na czekanie czy ktoś się rozwinie. Tu i teraz ktoś musi mieć odpowiednie umiejętności. Nikt nie będzie wstawiał młokosa licząc, że za dwa lata odpali. Poza tym wątpię , że sztab trenerski i dyrektorzy nie są na bieżąco w temacie kto się wyróżnia w Primaverze. Widocznie ten przeskok dla wielu jest zbyt duży. Nie raz się mówi, że Primavera w obecnym kształcie to przeżytek i trzeba myśleć od drugiej drużynie w niższej lidze.
Na pewno każdy, by się cieszył żeby największe talenty jednak włączać do pierwszego składu. Żeby mogli uczyć się od najlepszych. A dla reszty mądre wypożyczenia. Do klubów jak Monza czy Bologna gdzie trener chcę grać fajna piłkę ale też nie boi się stawiać na młodych. Mnie osobiście szlak trafiał jak perspektywiczni zawodnicy trafią do klubów.
Ogólnie trzeba bardziej ufać decyzją wspomnianych powyżej. Widocznie takie rozwiązanie jest najlepsze.