Simone Inzaghi wział udział w przedmeczowej konferencji prasowej zorganizowanej w Suning Center w Appiano Gentile. Wszystko to dzień przed meczem, który może dać Interowi 20. tytuł mistrzowski w historii.
Jak Twoje samopoczucie dzień przed Derbami?
- Derby to zawsze Derby. Czujemy tę specyficzną ekscytację, bo ciężko ostatnio pracowaliśmy i chcemy pokazać to na boisku. Czekamy na ten mecz, bo to wyjątkowy dzień dla społeczności Interu. Przed nami krótki trening, a jutro będziemy już tylko przygotowywać się do wieczornego spotkania. Zależy nam, aby dobrze się pokazać.
Twój plan na te ostatnie godziny?
- Będziemy dużo rozmawiać, za nami jest już wiele dyskusji z zawodnikami. Rozgrywamy bardzo udany sezon ligowy, jesteśmy we wspaniałej, wspólnej podróży. Idziemy po swoje, ale nie traktujemy tego jak obsesji. Poniedziałek może być wielkim dniem w historii Interu, mamy tego świadomość i zrobimy co w naszej mocy, aby tak się stało. Nie pozwalamy jednak, żeby to stało się dla nas ciężarem, nie chcemy dać się zwariować. Od początku sezonu robimy swoje i nasz cel w końcu i tak zostanie osiągnięty. Za nami wiele spotkań, w których dominowaliśmy, pokonaliśmy wiele przeciwności. Nasza wspinaczka dobiego końca, a my bardzo chemy stanąć na szczycie i delektować się widokiem. Postaramy się o święto już jutro, ale wiemy że prędzej, czy później osiągniemy nasz cel.
Czy na Derby, których wagą jest Scudetto, trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać? To będzie mecz inny niż wszystkie?
- Stawka jest wysoka. Wygraliśmy 5 ostatnich pojedynków derbowych, ale musimy zrozumieć, że to nie będzie miało jutro żadnego znaczenia. Pamiętamy jednak to uczucie i radość, chcemy przedłużyć serię. Przed nami mecz z wiceliderem, który zagra przed własną publicznością. To będzie trudny mecz.
Hakan wskazał na rozwój drużyny, ale podkreślił też jak rozwinąłeś się Ty jako trener. Co jest lepsze?
- W zasadzie mogę tylko dziękować ludziom, których mam wokół siebie. Po pierwsze zawodnikom, ale też sztabowi, który pracuje ze mną na codzień i znosi wiele trudów z tym związanych. Przede wszystkim stoi też za nami wielki klub, który stał się nowoczesną organizacją na czele z Prezydentem, Beppe, Ausilio, Baccinem, Ferrim i sztabem specjalistów. Oni dają poczucie, że nie ma problemu, którego razem nie udałoby nam się rozwiązać. Wspominam finał w Stambule, który był porażką. Pamiętam łzy naszych kibiców dwa lata temu po meczu z Sampdorią, gdy przegraliśmy Scudetto. Wiem, że będą jutro z nami. Bardzo chcielibyśmy odpłacić im się za tamte chwile. Fajnie byłoby zrobić to jutro, ale musimy być spokojni.
Oglądaliśmy w tym sezonie najlepszy Inter od lat: zgraną grupę z wyśmienitą atmosferą. Z czego jesteś najbardziej dumny?
- Zwycięstwa i trofea znaczą bardzo wiele, ale najbardziej cieszy mnie więź, który wytworzyła się między klubem, drużyną i kibicami. Jestem dumnym mieszkańcem tego miasta od 3 lat i często spotykam się z docenianiem naszej gry w rozmowach na ulicy. To największy komplement, jeśli miasto żyje tym jak gra Inter.
Jesteś w stanie podsumować jakoś dotychczasowe lata w Interze?
- To trzy niezwykle intensywne sezony. Wygraliśmy wiele, ale nigdy nie spuściliśmy z tonu, jeśli chodzi o ciężką pracę i rozwój. Będąc trenerem Interu masz wszystkie możliwe narzędzia, świetnych piłkarzy i wsparcie setek tysięcy kibiców. Pozostaje ciężko pracować. Ciepło wspominam wszystkich prowadzonych przez te lata piłkarzy. To gdzie jesteśmy zawdzięczamy również tym, których z różnych powodów już z nami nie ma.
Ile jest w Tobie dalszej motywacji do pracy z tą grupą?
- Słuchałem ostatnich wypowiedzi Zhanga. To co mówił było bardzo miłe, ale nie było też dla mnie żadną niespodzianką. Nasza relacja jest bardzo bliska, mogę być mu tylko wdzięczny za to jak od początku mnie tutaj potraktował. Przytrafiły nam się też przecież gorsze momenty. Zhang to jeden z bardziej utytułowanych właścicieli i należy mu się to za pasję, którą ma w sobie. Teraz skupiamy się na naszym celu, później spojrzymy w przyszłość. Jestem spokojny, bo wiem, że pracuję z wybitnymi fachowcami.
Czy ten zespół stać na kontynuowanie serii?
- Absolutnie, to teraz obowiązek dla Interu. Jeśli Scudetto będzie 6. trofeum w 3 lata, to kontynuowanie dobrej passy staje się wymogiem. Zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy sezon rządzi się swoimi prawami, ale chcemy pozostać konkurencyjni. Nasz zarząd od dawna pracuje nad odpowiednimi ruchami. Skupiamy się jednak na tym sezonie, przynajmniej do ostatniej kolejki Serie A.
Komentarz na temat Stefano Piolego?
- To dobry trener i dobry człowiek. Pracowaliśmy razem w Lazio i zawsze mogłem na niego liczyć. Jego przygoda z Rossoneri jest imponująca, od wtorku życzę mu samych sukcesów.
Lautaro bez gola od 28. lutego. Jak się miewa?
- Pracuje bardzo dobrze. Karmi się golami, jak każdy rasowi napastnik, więc to normalne, że mu to doskwiera. Jest skupiony, ma już za sobą przerwę na reprezentacje, urazy i zawieszenia. Ostatnio nie grał tyle ile powinien, czekamy na niego. Przed nami 6 ciężkich spotkań.
Jakieś dodatkowe cele na ostatnie mecze ligowe? Czy Buchanan może grać w tych spotkaniach więcej?
- Wszyscy zawodnicy są dostępni na jutrzejsze spotkanie, nie licząc Cuadrado. Na szczęscie to nic poważnego, ale żałujemy, bo widzieliśmy jak starał się w ostatnich tygodniach, aby wrócić do formy meczowej. Każda pozycja w drużynie jest mocno obsadzona, więc pierwszy skład wymaga wielu poświęceń i ciężkiej pracy.
Jaki tytuł miałaby książka albo film, o tym co przeszliście w tym sezonie?
- Zostawiam to Wam, jesteście w to dużo lepsi. Jestem jednak szczęśliwy z przebiegu tych ostatnich 3 lat. Jesteśmy niezwykle zjednoczeni, czujemy braterską więź. Kibice i miasto są z nami. Jesteśmy bardzo blisko, musimy zrobić jeszcze jeden krok.
Jakieś wątpliwości co do składu?
- Jest wiele przemyśleń i kilka decyzji do podjęcia. Wszyscy trenują na medal, ale przed nami jeszcze jedna sesja.
Czy to zwycięstwo będzie najważniejszym w Twojej karierze?
- To zwycięstwo przede wszystkim przyniesie mi wielką radość. Wygrywałem jako piłkarz w barwach Lazio i było to uczucie nie do opisania. Chcę tego samego na ławce Interu. Słowa brata były zaszczytem, ale Pippo nie jest obiektywny. Jest miły dla mnie jako trenera, bo na boisku ja miałem 98 bramek, a on 300.
Jak oceniasz sezon?
- Jest na to za wcześnie. To nie byłoby właściwe. Wróćmy do tego pytania za kilka tygodni.
Jak ważne dla zawodników w tej drużynie jest poczucie przywiązania do barw Interu, kibiców i miasta?
- W składzie Interu jest wielu Włochów, ale też piłkarze z różnych stron świata. Nasz włoski trzon to prawdziwi Interiści, którzy swoją pasją zarazili też obcokrajowców. Nasi stranieri są z nami od lat jak nasz kapitan Lautaro. Każdy kto tu trafia staje się z miejsca kibicem Interu. To dzięki naszym vecchietti [starszyźnie].
Kiedy na przestrzeni sezonu dotarło do Ciebie, że to faktycznie może skończyć się mistrzostwem?
- Nadzieja było oczywiście od początku, bo widziałem to jak pracowaliśmy tutaj i w Japonii jeszcze przed sezonem. Byliśmy dojrzałym zespołem, który chce utrzymać się na topie. Zdajemy sobie sprawę z tego, co czeka za rogiem. Ale rywalizacja z lokalnym rywalem zawsze ma swój wyjątkowy urok. Czeka nas ważny mecz.
Komentarze (2)
Od paru lat czuję to szczególnie wyraźnie. Po długich latach posuchy, te kolejne lata dają nam coraz więcej powodów do radości i dumy. Z wielką satysfakcją i estymą noszę koszulkę naszego Interu, gdzie na karku widnieje napis: Brothers and Sisters of the World.